... I szczepienie mamy za sobą choć muszę przyznać że żaden z chłopaków nie narobił tyle rabanu w przychodni co Miśka. Tak płakała i z takim żalem że nawet mi łezka poleciała, ja wiem że dla dzieci to nie jest przyjemna sprawa ale nie spodziewałam się że będzie to dla niej aż tak traumatyczne przeżycie. Na dokładkę szczepił ją pan pielęgniarz, strasznie nie przyjemny osobnik i tu zgłaszam protest by na takie stanowisko nie zatrudniali mężczyzn! W tym temacie są za mało wrażliwi i mało delikatni. Pamiętam że chłopców szczepiła pielęgniarka i podczas ukłucia kazała przytulić dziecko mocno do siebie by czuło matkę i łatwiej było mu to znieść a ten osobnik (napisałabym inaczej ale nie wypada mi na blogu dzieci używać wulgarnych słów) położył dziecko na kozetce, kazał mi trzymać rączki dziecka by niechcący nie wytrąciło mu strzykawki i bez litośnie wbijał trzy igły jedna po drugiej. Za ponad miesiąc czeka nas powtórka z rozrywki i już się stresuje spotkaniem z panem "pielęgniarką".
Biedna maleńka, zmęczona śpi już czwartą godzinę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz